Kalendarz pokazywał końcówkę zimy, ze świata napływały wiadomości o koronawirusie, a gdy przygotowywałam się do zajęć z dziećmi w naszej Polskiej Szkole, mój „Elementarz” otworzył się dokładnie na stronie z tekstem pod tytułem „Chora babcia”. Zobaczyłam ilustrację przedstawiającą starszą panią leżącą w łóżku i stojącą obok dziewczynkę z termometrem. Pod tekstem znajdowały się ćwiczenia: krzyżówka, rysunki owoców bez nazw, pomieszane zasady, którymi należy się kierować, żeby być zdrowym: „Jedz owoce i warzywa” obok „Jedz dużo słodyczy i pij słodkie napoje”. Tak! Już nie miałam wątpliwości, co będzie tematem lekcji języka polskiego w grupie C 1 i C 2 w sobotę, siódmego marca: Zdrowie. Jak o nie dbać, jak zapobiegać chorobom?
Gdy weszłam do klasy, jedna z dziewczynek wręczyła mi kartkę z rysunkiem smutnej twarzy.
– Ojej, czemu taka smutna buzia? – zatroskałam się.
– Bo jest koronawirus, proszę pani – odpowiedziała. – I ja się boję. Pozostałe dzieci spojrzały uważnie w naszą stronę. Nagle przestały wyjmować podręczniki z plecaków, w sali zapanowała cisza.
– Dobrze, że mi o tym powiedziałaś, kochanie. Bardzo ułatwiłaś mi rozpoczęcie lekcji – odpowiedziałam dziewczynce, po czym zwróciłam się do całej klasy. – Będziemy dziś rozmawiać o zdrowiu. O tym, jak o nie dbać. I, jeśli chcecie – dodałam – również o koronawirusie.
Lekcja potoczyła się. Przeczytaliśmy czytankę o chorej babci, omówiliśmy jej treść, zwróciliśmy uwagę na pisownię trudnych wyrazów: chory, Helenka, babcia. Wyjaśniliśmy znaczenie powiedzenia „zdrowy jak ryba” , „zdrowy jak rydz”. Wspólnie analizowaliśmy zamieszczone w ćwiczeniu pomieszane zasady, chcąc wybrać spośród nich te słuszne.
– „W zimie noś ciepłe ubrania”. Czy to prawda? Dlaczego? A co może się stać, jeśli będziemy ubierać się niestosownie do pogody? – pytałam, a dzieci, jak to dzieci, odpowiadały, co czuły. Czasem pojawiały się wątpliwości: Trzeba nosić czapkę czy nie? Zimą lepiej nosić, ale przecież tego roku w Niderlandach zima była obecna jedynie w kalendarzu. A co ze słodyczami? Można je jeść czy lepiej w ogóle z nich zrezygnować?
Kto to wszystko wie? Kto mógłby udzielić odpowiedzi na powyższe pytania? Hmm… Eksperci! Trzeba ich natychmiast zaprosić do klasy.
– Dzieci, obejrzymy teraz program telewizyjny – oznajmiłam, „włączając” tekturowy telewizor. Dopisało nam szczęście, trafiliśmy akurat na rozmowę o ochronie zdrowia.
– Co robić, by nie chorować? – „Dziennikarze” zadawali pytania „pielęgniarkom”. To było bardzo trudne zadanie. Po pierwsze: trzeba umieć formułować pytania, a po drugie – z sensem na nie odpowiadać. Patrzyłam na dzieci z podziwem i dumą, bo znakomicie sprostały temu wyzwaniu (przy okazji zapamiętując zasady profilaktyki zdrowotnej). Następne ćwiczenie okazało się znacznie łatwiejsze. Skoro w „Elementarzu” pojawiły się rysunki owoców, musieliśmy przypomnieć i zapisać ich nazwy. Dla dzieci zamieszkałych w Polsce, to banalne, ale uczniowie naszej szkoły są dwujęzyczni i dla wielu z nich to nie język polski, lecz niderlandzki, jest tym podstawowym. Pokazałam dzieciom niewielki, wypełniony czymś, worek.
– Co tam pani ma? – rozległy się pytania.
– Skarby – odpowiedziałam, a dzieci wybuchnęły śmiechem.
– Nie śmiejcie się – mój głos brzmiał poważnie. – W środku są owoce, a owoce to skarby, bo zawierają dużo witamin.
Uczniowie kolejno podchodzili do worka i wyciągali z niego owoce, rozpoznając je wyłącznie po dotyku i zapachu. Następnie musieli położyć owoce przy właściwych etykietach. Najwięcej problemów sprawiła cytryna i grejpfrut, natomiast najłatwiejsze do odgadnięcia okazały się: banan, kiwi, mandarynka i jabłko. A koronawirus? Nie zapomnieliśmy i o nim. Po rozproszeniu dziecięcych lęków, ćwiczyliśmy prawidłowe mycie rąk zgodnie z wierszowaną instrukcją: „Umyj rączkom brzuszki, później plecki i paluszki, potem palce złap na wędkę, pokręć kciuki śrubokrętem i na koniec swe paluszki potrzyj szybko o dwa brzuszki”. Gdy ręce były czyste, dzieci poczęstowały się winogronami i borówkami. Niech zdrowie dopisuje nam wszystkim!
Tekst przygotowała: Emilia Bielawska